Zabawa z Katem
Cóż ja najlepszego uczyniłem , dzwoniło mu w głowie. Myśli, skołtunione i rozbiegane, zdawały się szarpać i krzyczeć, a stąd już tylko krok od postradania zmysłów. W końcu nie mogło być! Nie mogło być tak, że stał przed nim demon! Nie mogło być tak, że go przyzwał, nie mogło tak być, że wszedł w posiadanie jego pieczęci! To wszystko sen, obłuda! Może zapadł w śpiączkę? Może był umierający? Może ktoś go znarkotyzował i to, co widział, to nic innego, jak trujące omamy? A może rzeczywiście postradał rozum i to, co przed sobą widział, to nie był żaden demon, a jedynie wytwór jego schorowanej, umęczonej mocnymi lekami wyobraźni? Jednak, ilekroć Lathaeril uparcie mrugał powiekami, ilekroć próbował się obudzić z czegoś, co mogło być snem, tak mężczyzna wciąż nie znikał. Dojrzały, o pięknym, wspaniale wyrzeźbionym ciele, ciemnych włosach, hipnotyzujących oczach i gładkim głosie, którego słuchanie przyprawiało o stan bliski ekstazie. Starał się nie skupiać na rogach wystających z
Komentarze
Prześlij komentarz